Tekst
Text English
Wideo
Materiały
Literatura
Twój biznes
Powrót

Aktualności
20/11/2015
Podatki dla przedsiębiorców nie takie straszne

17/11/2015
Wątpliwości wobec rozstrzygania wątpliwości na korzyść podatnika

04/09/2015
Przedsiębiorca – aparat skarbowy: kto słabszy kto silniejszy?


TWORZENIE NOWEGO BIZNESU

Jak nie zaplątac się w sieci
Źródło: Profit
 

DossierProfit numer: 08/04, strona: 56

Jak nie zaplątać się w sieci

Im bardziej znana i osiadła na rynku firma, tym trudniej z nią negocjować warunki franczyzy. Jeśli firma nie chce rozmawiać, czasem lepiej zrezygnować, niż zawrzeć niekorzystną umowę

Kombinacja dwóch mięsnych plastrów, odrobiny warzyw i bułki - receptura kanapki Big Mac, mającej swoich fanów na całym świecie, nie powstała w laboratoriach korporacji McDonald's. Skomponował ją w zaciszu swojej kuchni jeden z jej franczyzobiorców, lubiący kulinarne eksperymenty.

Tak daleko posunięta samodzielność osób, które zdecydowały się na wejście do franczyzowej sieci, to rzadkość. Ich twórcy wymagają podporządkowania się ustalonym przez siebie metodom prowadzenia przedsiębiorstwa - na nich przecież opiera się ich sukces. Dlatego też potencjalnym franczyzobiorcom trudno negocjować zapisy umów franczyzowych: im większa i bardziej osiadła na rynku firma, tym mniejsze szanse na szlifowanie zapisów pod kątem zabezpieczenia interesów biorcy. Nie oznacza to jednak, że od razu należy złożyć broń i... podpis pod podsuniętym przez dawcę licencji dokumentem. "Profit" podpowiada, na jakie kwestie związane z podpisaniem umowy franczyzowej należy zwrócić szczególną uwagę.

Z rozsądkiem wygrywa żądza pieniądza

Przede wszystkim, a rzecz wydawałaby się oczywista, umowę trzeba dokładnie przeczytać. Wystrzegajmy się firm, które nie dają czasu na jej przestudiowanie - przynajmniej kilku dni. Warto skorzystać przy tym z pomocy prawników czy wyspecjalizowanych doradców, bowiem zapisy umowy należy także dobrze zrozumieć. Próba zaoszczędzenia kilkuset złotych, gdyż tyle średnio kosztuje zasięgnięcie porady specjalisty, może w przyszłości zaowocować niewspółmiernie wysokimi stratami finansowymi.

Niestety, z doświadczeń firmy konsultingowej Profit System, zajmującej się doradztwem w zakresie franczyzy, wynika, że większość Polaków nie tylko nie radzi się specjalistów, ale nawet nie zadaje sobie trudu zgłębienia tajników umowy na własną rękę.

- Wiele osób jest tak zaślepionych roztaczaną przed nimi wizją wysokich zarobków, że są gotowe podpisać umowę niemal natychmiast, nawet do niej nie zaglądając - mówi Andrzej Krawczyk, dyr. działu franczyzy Profit System. - Są też i takie osoby, które konsultują z nami treść umowy, ale podpisują ją bez zastrzeżeń nawet wtedy, gdy im to odradzamy. Chęć szybkiego wzbogacenia się bierze górę nad zdrowym rozsądkiem - dodaje.

Niezależnie od elastyczności franczyzodawcy w kwestii ostatecznego kształtu umowy, zawsze należy próbować negocjacji.

- Jeśli ktoś wykłada pieniądze, czasem naprawdę spore, powinien być poważnie traktowany przez dawcę. Tym bardziej że biorca związuje się z nim przynajmniej na kilka lat - uważa Andrzej Krawczyk.

Negocjacjom i ewentualnemu wprowadzeniu korekt do umowy franczyzowej może sprzyjać to, że jest ona tzw. umową nienazwaną. Co oznacza, że prawo nie narzuca stronom tworzącym taki dokument, jakie zapisy muszą się w niej znaleźć obowiązkowo. Tym samym umowa franczyzy może być konstruowana i modyfikowana zupełnie dowolnie. Ustalenia nie mogą jednak kolidować z polskimi przepisami prawnymi i, w wypadku członków Polskiej Organizacji Franczyzodawców, kryteriami Europejskiego Kodeksu Etycznego Franchisingu, stworzonego przez krajowe stowarzyszenia franczyzowe z krajów Unii Europejskiej.

W żadnym razie biorca nie powinien się godzić na podpisanie umowy w języku obcym, nawet jeśli decyduje się na zakup licencji od zagranicznego dawcy. Gdy ten nie chce udostępnić wzoru umowy w języku polskim, nie świadczy to o nim najlepiej. Mając zamiar dołączenia do sieci zagranicznej, należy uważać, by podpisać umowę z firmą zarejestrowaną w Polsce i działającą według polskich przepisów. Dlaczego? Ponieważ w razie kłopotów biorca będzie dochodził swoich praw przed rodzimym sądem. Gdyby zaś podpisał tzw. umowę międzynarodową, musiałby szukać sprawiedliwości przed sądem zagranicznym, ponosząc przy tym ogromne koszty.

Bardzo ważnym dla franczyzobiorcy elementem umowy jest zapis zapewniający mu terytorialną wyłączność, czyli wyłączne prawo do działania na określonym terenie. Specjaliści podkreślają, że ten punkt trzeba traktować wręcz priorytetowo. Biorca nie może ustrzec się przed "obcą" konkurencją, ale inwestując swoje pieniądze, ma prawo żądać w umowie, by klientów nie podbierały mu firmy należące do tej samej sieci. Nie ma reguły, jak szeroko miałby być rozpięty parasol ochronny nad biorcą. W dużym mieście ograniczenie może dotyczyć tylko samego budynku dużego centrum handlowego, w innym wypadku franczyzobiorca może mieć wyłączność np. na całą gminę.

Newralgicznym punktem każdej umowy, także franczyzowej, są kwestie finansowe. Przystępujący do sieci musi z góry dokładnie wiedzieć, za co i ile zapłaci dawcy licencji. Im bardziej precyzyjnie stanowić o tym będzie umowa, tym mniej rozczarowań doświadczy biorca w przyszłości. Przede wszystkim potencjalny biorca, zanim rozpocznie negocjacje z przedstawicielami danej sieci, powinien sam określić, jaką kwotę jest w stanie zainwestować we franczyzę. - Na pewno nie powinien wykładać na ten cel wszystkich swoich oszczędności. Choć ryzyko niepowodzenia jest dużo mniejsze, niż gdy rozpoczyna działalność na własną rękę, nie da się go zupełnie wyeliminować - przestrzega Andrzej Krawczyk.

Biorca musi brać pod uwagę kilka rodzajów opłat na rzecz franczyzodawcy. Jedną z nich jest wstępna opłata franczyzowa (licencyjna). Opłaty te, w zależności od sieci, są bardzo zróżnicowane i wynoszą od zera (niektórzy dawcy rezygnują z niej, wliczając ją później w cenę dostarczanych przez siebie towarów) do równowartości kilkudziesięciu tysięcy dolarów (45 tys. dol. to wymóg sieci McDonald's). Jest ważne, by się nie godzić na uiszczenie tej opłaty, i jakichkolwiek innych zaliczek, na piękne oczy, czyli jeszcze przed podpisaniem umowy franczyzowej.

W umowie powinno być też jasno i dokładnie określone, co biorca dostanie w zamian: czy dawca zapewni mu szkolenie jeszcze przed uruchomieniem punktu franczyzowego, pomoże w wyborze lokalizacji (która często stanowi o być albo nie być franczyzobiorcy), budowie lub remoncie lokalu (dzięki standardom opracowanym przez franczyzodawcę koszt przygotowania punktu o jednolitym wizerunku jest znacznie niższy, niż gdyby biorca robił to zupełnie na własną rękę), zamówieniu pierwszej partii produktów, rekrutacji personelu czy organizacji kampanii promocyjnej związanej z otwarciem nowej placówki. Należy także uważać na tzw. opłaty ukryte. Sprawdzić na przykład, czy brak opłaty wstępnej nie wiąże się z obowiązkiem zakupu mebli lub innych akcesoriów wyposażenia punktu od dawcy. Może się bowiem okazać, że zamawia on meble u zagranicznego producenta, w związku z tym będą one kilkakrotnie droższe niż te zamówione na własną rękę u lokalnego wytwórcy.

Kolejnym haraczem na rzecz dawcy są opłaty bieżące, które wynoszą na ogół od 2 do 5 procent obrotu biorcy, oraz wpłaty na wspólny fundusz marketingowy. Są one uiszczane już po uruchomieniu punktu franczyzowego. Biorca powinien zadbać, aby w umowie zapisano, że w zamian za nie może oczekiwać doradztwa ze strony franczyzodawcy, szkoleń dla swoich nowych pracowników, jednolitych materiałów promocyjnych i kampanii reklamowych, organizacji udziału w targach czy umożliwienia mu kontaktu z innymi biorcami w celu wymiany biznesowych doświadczeń.

Zdarza się, że dawca licencji wymaga od biorcy zawarcia umowy przedwstępnej i zapłaty wynagrodzenia w celu pokrycia jego kosztów w trakcie jej obowiązywania. W takiej sytuacji przystępujący do sieci powinien się domagać, koniecznie na piśmie, by wyjaśniono mu cel zawarcia takiej umowy i tego, aby wynagrodzenie zostało mu zwrócone lub zaliczone w poczet opłaty wstępnej.

W kwestiach finansowych należy jeszcze zwrócić uwagę na jedną rzecz. Jeśli biorca licencji ma "żyć" z prowizji, np. od sprzedaży aktywacji telefonicznej, powinien koniecznie walczyć o skonstruowanie umowy w taki sposób, by prowizji nie można było zmienić na jego niekorzyść. Może się bowiem okazać, że po pół roku zamiast np. 10 zł za aktywację pechowy biorca otrzyma... 2 złote.

Niezbędne automatyczne przedłużenie umowy

Biorca powinien także zadbać o to, by w umowie znalazł się zapis o automatycznym przedłużeniu umowy (badania w USA wykazały, że po dwóch latach od zakupu licencji działalność kontynuuje ponad 95 proc. franczyzobiorców, a po 10 latach - ponad 85 proc.). Dzięki temu biorcy zapewniają sobie czas na zwrot z inwestycji, na który mogą liczyć w zależności od branży średnio po 18-36 miesiącach od rozpoczęcia działalności. Przy automatycznym przedłużeniu umowy, gdy któraś ze stron nie podziękuje za współpracę np. pół roku przed jej wygaśnięciem, biorca unika uiszczenia ponownej opłaty wstępnej, związanej z podpisaniem umowy na nowy okres.

Przypilnowanie kolejnego zapisu w umowie, dotyczącego okresu zakazu działalności konkurencyjnej, będzie korzystne na zapas - dla tego biorcy, który zdecyduje się odejść z sieci. Rok to rozsądny termin wyznaczony przez franczyzodawcę, który słusznie może się obawiać popsucia mu szyków na jego podwórku. Ale jeśli zastrzega się, że musi to być nie mniej niż 5-10 lat, zdecydowanie przesadza, nie wspominając o tym, że na długie lata związuje biorcy ręce w biznesie.

Przystępujący do sieci musi uwzględnić wszystkie scenariusze współpracy z dawcą licencji, także te najgorsze, związane z ewentualnymi konfliktami. W jego interesie leży, by opisując w umowie procedurę rozwiązywania sporów zaznaczyć, że rozstrzygać je będzie nie sąd arbitrażowy, lecz powszechny. Dlaczego? W razie arbitrażu rozwiązanie konfliktu nastąpi szybciej, ponieważ sądzić będą autorytety z branży franczyzowej. Ze względu na bardzo wysokie koszty jest on jednak korzystny tylko dla równorzędnych finansowo uczestników sporu. Biedniejszy niewątpliwie bardziej zyska, szukając sprawiedliwości przed tańszym sądem powszechnym.

A co, jeśli dawca, mimo prób negocjacji umowy, nie zgodzi się na naniesienie sugerowanych poprawek i dokument pozostaje zdecydowanie niekorzystny dla biorcy? - Nie podpisywać! - radzi Andrzej Krawczyk. - Na rynku w każdym przedziale finansowym działa wystarczająco wiele sieci, które mogą okazać się dużo bardziej elastyczne i nie narażą biorcy na ryzyko utraty oszczędności często całego życia.

Agata Szymborska-Sutton

X