Tekst
Text English
Wideo
Materiały
Literatura
Twój biznes
Powrót

Aktualności
20/11/2015
Podatki dla przedsiębiorców nie takie straszne

17/11/2015
Wątpliwości wobec rozstrzygania wątpliwości na korzyść podatnika

04/09/2015
Przedsiębiorca – aparat skarbowy: kto słabszy kto silniejszy?


TWORZENIE NOWEGO BIZNESU

Banki pożyczają, ale nie od razu
Źródło: Gazeta Wyborcza
 

Gazeta Wyborcza, 12.04.2005

Kredyty na założenie i rozwój firmy

Banki pożyczają, ale nie od razu

Maciej Samcik, Tomasz Synowiec

O kredyt na rozwinięcie działalności jest dziś o niebo łatwiej niż jeszcze rok, czy dwa lata temu. Dużo większą paletę banków mają do wyboru przedsiębiorcy z pewną praktyką. Oferta dla biznesmenów szukających pieniędzy na założenie nowej firmy jest dużo mniej imponująca.

Jeszcze dwa, trzy lata temu otrzymanie kredytu bankowego przez właściciela małej firmy graniczyło z cudem. Mikrofirmy, jako bardzo ryzykowny, a zarazem wymagający klient, były na szarym końcu wśród bankowych priorytetów. Nawet za klientami indywidualnymi, których instytucje finansowe też kredytowały wyjątkowo niechętnie, bojąc się, że firma nagle upadnie i nie odzyskają swoich pieniędzy.

Na szczęście ostatnie miesiące pokazały, że podejście bankowców do małych firm zmienia się na lepsze. Wciąż trudno powiedzieć, by z otwartymi ramionami witali drobnych przedsiębiorców, ale przynajmniej nie zatrzaskują już im drzwi przed nosem.

Potwierdza to Dariusz Sobolewski z BZ WBK. - Ryzyko związane z finansowaniem małych firm jest rozproszone, bo przeważają niewysokie kredyty udzielane wielu podmiotom. Jest mało prawdopodobne, że wszystkie naraz przestaną spłacać raty.

Sobolewski zastrzega jednak, że małe firmy "nie są łatwymi klientami, choćby ze względu na ograniczony dostęp do informacji finansowej, uproszczoną księgowość oraz wysoki odsetek firm wycofujących się z rynku przed upływem roku".

Pękł mur nieufności

Bankowcy zrozumieli, że mimo bardzo dużej wrażliwości mikroprzedsiębiorstw na wahania koniunktury i ograniczonych możliwości prognozowania ich kondycji jest to dochodowa grupa klientów. Jacek Balcer z Banku BPH: - W ostatnim okresie ryzyko związane z finansowaniem małych przedsiębiorstw znacznie się obniżyło. Zmieniliśmy więc politykę banku, wprowadziliśmy wiele udogodnień ułatwiających uzyskanie kredytu - mówi Balcer. I podaje liczby: na koniec 2004 r. BPH kredytował blisko 50 tys. firm, o 60 proc. więcej niż rok wcześniej.

Drobnym firmom sprzyja zastój w popycie na kredyt ze strony średnich i dużych przedsiębiorstw.

O kredyt na działalność firmową wciąż jest jednak trudniej niż np. na zakup telewizora. Kłopoty mają zwłaszcza absolutni nowicjusze, którzy chcą dopiero rozpocząć działalność gospodarczą - potrzebują pieniędzy na założenie biznesu, a nie na rozwój już istniejącej firmy.

Nowicjusz? Tylko z biznesplanem

Z dużych banków kredyty na rozpoczęcie działalności gospodarczej oferują m.in. BPH i BZ WBK, wśród mniejszych najłatwiej dogadać się z austriackim Raiffeisenem, który finansowanie drobnych przedsiębiorstw uznaje za swój tegoroczny priorytet. Specjalne traktowanie drobnych przedsiębiorców potrzebujących pieniędzy na start zapowiedział też ostatnio ING Bank Śląski.

Zielone światło, jakie zapalono w niektórych bankach dla finansowania nowych pomysłów na firmy, nie oznacza oczywiście, że pieniądze dostanie każdy, kto się zgłosi. Przedstawiciele banków podkreślają, że drobni przedsiębiorcy sami w dużej mierze określają swoje szanse na pieniądze.

- Udzielenie kredytu na uruchomienie firmy uzależnione jest od ryzyka związanego z nowym przedsięwzięciem - mówi Dariusz Sobolewski. - A decyzja banku zależy głównie od przedstawionego przez klienta biznesplanu - podkreśla. Do budowy takiego biznesplanu warto się przyłożyć, bo klient, który już raz został odprawiony z kwitkiem, raczej nie ma wielkich szans na udane drugie podejście.

Dobrze sporządzony biznesplan jest tym ważniejszy, że o ile kondycję istniejących przedsiębiorstw łatwo zweryfikować na podstawie sprawozdań finansowych, o tyle w przypadku nowo powstającej firmy bankowcy z konieczności bazują na prognozach. Często tych przygotowanych przez samego przedsiębiorcę mającego wiedzę o rynku, na którym chce działać, dużo większą niż najbardziej bystry bankier.

Pochwal się sukcesami

Pobieżnie, niechlujnie sporządzony plan rozwoju firmy niemal zawsze oznacza negatywną decyzją kredytową. Ten dokładny, zrobiony na podstawie rzetelnych i dalekich od hurraoptymizmu prognoz, zwykle bywa akceptowany. O tym, jak stworzyć dobry biznesplan, pisaliśmy już w "Moim Biznesie" (zerknij do portalu Gazeta.pl: na www.gazeta.pl/firma).

Nawet najlepiej przygotowany dokument nie załatwi wszystkiego. To tylko podstawa do rozmowy z bankowcami, którzy zanim pożyczą ci choć złotówkę, muszą mieć pewność, że jesteś wiarygodnym klientem, a pożyczone pieniądze będą dobrze zabezpieczone.

Wiarygodność najłatwiej udowodnisz, zabierając ze sobą dokumenty dotyczące ewentualnej wcześniejszej działalności gospodarczej. Jeśli kiedyś prowadziłeś już jakąś firmę i osiągnąłeś sukcesy - pochwal się tym. Nawet jeśli jesteś "zielony", jeśli chodzi o samodzielne prowadzenie biznesu, ale znasz dobrze branżę, w której chcesz teraz działać (bo np. przez lata pracowałeś w podobnej firmie), napisz o tym we wniosku kredytowym - bankowcy poczytają ci to za duży plus. W ostateczności możesz też przedstawić opinię banku, w którym masz konto osobiste - jeśli jest nienaganna, twoja wiarygodność wzrośnie.

Kolejne punkty zyskasz, jeśli masz jakiś nietypowy pomysł na zabezpieczenie interesów banku. Mało który początkujący biznesmen posiada nieruchomość, którą mógłby zastawić (to najchętniej przyjmowane przez banki zabezpieczenie). Ale jeśli masz np. jakieś obligacje, długoterminowe lokaty, trzymasz pieniądze w funduszach inwestycyjnych, kupiłeś kiedyś akcje giełdowych spółek albo po prostu masz samochód, który bank mógłby potraktować jako zabezpieczenie, twoja droga do kredytu wydatnie się skróci.

Jeśli zaś jesteś "goły i wesoły", bank może zaproponować podpisanie weksla, zastaw na majątku, który chcesz sfinansować kredytem, cesję polisy ubezpieczeniowej i pełnomocnictwo do rachunku bankowego, przez który będą przepływały pieniądze twojej firmy.
Grunt to mieć praktykę

O ile nie jest łatwo znaleźć bank, który pożyczy pieniądze na start nowej firmy, o tyle wystarczy działać na rynku kilka miesięcy, by serca finansistów zmiękły. Udokumentowana roczna (lub nawet nieco krótsza) działalność gospodarcza otwiera drogę do kredytów właściwie w każdym banku.

Bodaj najbardziej restrykcyjny pod tym względem jest Deutsche Bank - tu warunkiem otrzymania kredytu jest prowadzenie działalności od minimum trzech lat. Ale nawet z jego pracownikami można negocjować. Niemiecki gigant dopuszcza wliczenie do stażu działalności w innej formie prawnej lub kontynuację działalności w tej samej branży. Podobne deklaracje usłyszeliśmy również w kilku innych bankach.

Zasada jest prosta: im większy masz staż w prowadzeniu własnej firmy (obecnej lub poprzednich), tym łatwiej będzie ci o kredyt. Przynajmniej krótko- lub średnioterminowy - na zakup samochodu, maszyny czy wyposażenia biura. Gorzej, jeśli liczysz na długoterminowy, przynajmniej pięcioletni kredyt inwestycyjny. Przy rozpisanych na długie lata terminach spłat bank - niezależnie od twojej wiarygodności - niemal na pewno zażąda wysokich zabezpieczeń (np. hipoteki na nieruchomości). Jeśli ich nie masz - poprzestań na kredycie średnioterminowym, a więc góra dwu-, trzyletnim.

Nie wszystko da się uprościć

Choć bankowcy zgodnie podkreślają upraszczanie procedur kredytowych, lista wymaganych dokumentów jest wciąż imponująca. Najważniejszym z nich jest wniosek kredytowy. W zależności od banku może być on złożony na formularzu bankowym lub mieć formę listu napisanego przez klienta. Powinien on zawierać kilka podstawowych elementów takich, jak:  kwota kredytu,  jego przeznaczenie,  propozycja spłaty i zabezpieczenia oraz  podpis osób upoważnionych do składania oświadczeń woli.

Na początku jest lekko, łatwo i przyjemnie. Większość banków już po wstępnej rozmowie z przedsiębiorcą, na podstawie złożonego wniosku kredytowego, może wydać wstępną decyzję o przyznaniu pieniędzy. Ale na tym zwykle kończą się "uproszczone procedury", którymi tak chętnie chwalą się banki. Mając w garści promesę kredytową, możemy zacząć zbieranie stosu papierków, które potwierdzają prawdziwość informacji podanych we wniosku. A tych jest tak samo dużo, jak zawsze.

Na kolejną wizytę w banku trzeba zaopatrzyć się we wszelkiego rodzaju dokumenty rejestrowe, sprawozdania finansowe, deklaracje podatkowe, zaświadczenia z ZUS i urzędu skarbowego o braku przeterminowanych zobowiązań. Jeśli starasz się o kredyt inwestycyjny, niezbędny będzie też projekt planowanego przedsięwzięcia. W przypadku kredytu zabezpieczonego hipoteką - często również książeczka wojskowa. Dopiero po dostarczeniu kompletu dokumentów można podpisać umowę kredytową.

Podratuj się debetem

O największym uproszczeniu procedur można mówić w przypadku linii kredytowych związanych z kontem firmowym. Niektóre banki przyznają ją właściwie na piękne oczy, inne - dopiero po kilku miesiącach, kiedy widać, jakie obroty na koncie są związane z działalnością firmy.

Tak czy owak o debet na koncie firmowym jest łatwiej niż o zwykły kredyt. Np. użytkownicy kont firmowych Inteligo mogą liczyć na debet online - nie wymaga on żadnych dokumentów, ale oferowana kwota (do 2 tys. zł) zadowoli tylko początkujących biznesmenów.

Większość banków po sześciu miesiącach lub rocznym stażu oferuje swoim klientom linię kredytową w rachunku o wartości przynajmniej jednomiesięcznych przychodów. W Raiffeisenie obiecują, że taka linia debetowa może mieć wartość nawet 110 tys. zł. Debet na koncie firmowym może być alternatywą dla kredytu obrotowego, choć raczej nie wystarczy do sfinansowania większych inwestycji w rozwój firmy. W takim przypadku trzeba zwykle starać się o zwykły kredyt. A więc przygotować się na mnóstwo roboty papierkowej.

Bankowcy chyba zdają sobie sprawę z tych barier, bo na rynku co rusz pojawiają się nowe oferty będące uzupełnieniem podstawowej palety produktów. Ciekawą nowinką jest linia wielozadaniowa oferowana przez Deutsche Bank. Stanowi ona połączenie kilku kredytów w ramach jednej umowy na trzy lata i jednego zabezpieczenia. Nie każda firma może z niej jednak skorzystać - warunkiem jest prowadzenie pełnej księgowości, co w świetle ustawy stanowi próg rocznego obrotu w wysokości co najmniej 800 tys. euro.(

Jaki kredyt?

Nim wypełnisz wniosek o udzielenie kredytu, zastanów się dokładnie, w jakim celu chcesz go zaciągnąć. Każdy bank posiada w swej ofercie co najmniej kilka rodzajów kredytów dla małych i średnich przedsiębiorstw. Oto pięć najczęściej spotykanych:

Kredyt inwestycyjny - ma charakter długoterminowy. Można go wykorzystać do pokrycia nakładów inwestycyjnych związanych z modernizacją lub zakupem środków trwałych (maszyny, nieruchomości, urządzenia).

Kredyt płatniczy - ma charakter krótkoterminowy. Udziela się go w celu sfinansowania bieżącej działalności firmy. Charakteryzuje się natychmiastowym dostępem do pieniędzy.

Kredyt obrotowy - służy do finansowania bieżących potrzeb przedsiębiorstwa, wynikających ze wzrostu zapotrzebowania na środki obrotowe (np. na zakup materiałów czy surowców).

Kredyt na zakup środka transportu - udziela się go na pisemny wniosek klienta, złożony w banku lub u dilera samochodów. Kredyt taki jest zabezpieczony przez sądowy zastaw rejestrowy na zakupionym pojeździe.

Kredyt odnawialny - umożliwia zadłużenie się klienta w rachunku bieżącym do wysokości ustalonego wcześniej limitu. Spłata części lub całości kredytu powoduje jego odnowienie o zwróconą kwotę. Osobną formą kredytu odnawialnego jest kredyt rewolwingowy - tu wysokość kredytu nie jest określona i zależy od potrzeb oraz możliwości klienta.


Maciej Samcik, Tomasz Synowiec

X