Tekst
Text English
Wideo
Materiały
Literatura
Przypadki
Narzedzia
Testy
Twój biznes
FAQ
Powrót

Aktualności
Akademia Leona Koźmińskiego
Jak uruchomić własny biznes
Dr P. Kaczmarek-Kurczak
              Zajęcia z przedmiotu "Jak uruchomić własny biznes" prowadzone w formie konwersatorium z elementami aktywizującymi.
Strona główna / Programy dydaktyczne / Jak uruchomić własny biznes, dr Piotr Kaczmarek-Kurczak / Od pomysłu do wstępnej koncepcji biznesu / Materiały / Pomysł na dyplom przerodził się w pomysł na biznes
Pomysł na dyplom przerodził się w pomysł na biznes
Źródło: Gazeta wyborcza
 

Gazeta Wyborcza, 27.12.2005

Pomysł na dyplom przerodził się w pomysł na biznes

Mikołaj Chrzan, Gdańsk 27-12-2005, ostatnia aktualizacja 27-12-2005 12:00

Radosław Mioduski w czasie studiów opracował linię produkcyjną płytek elektronicznych. Po studiach postanowił na niej zarabiać

 

 

25-letni Radosław Mioduski jest absolwentem ETI. Tak studenci nazywają oblegane kierunki studiów na Politechnice Gdańskiej na Wydziale Elektroniki, Telekomunikacji i Informatyki.

Na IV roku poszukiwał pomysłu na dyplom. Koniecznie chciał, aby nie była to kolejna nikomu niepotrzebna rozprawa, więc skontaktował się z gdańską firmą Techno-Service, która jest jednym z większych w Polsce producentów obwodów drukowanych. Obwody to - tłumacząc najprościej - pokryte miedzianymi połączeniami płytki, bez których nie obejdzie się żadne elektroniczne urządzenie: od pilota telewizyjnego po komórkę czy komputer.

Sterowanie z Hawajów

W Techno-Service Mioduski dowiedział się, jakimi innowacjami, które mogłyby być tematem jego pracy, firma jest zainteresowana. - Było kilka propozycji do wyboru. Automatyczna linia do złocenia miała być najtrudniejszym, ale też najciekawszym projektem. Dlatego wybrałem właśnie to zadanie - uśmiecha się inżynier.

Pozłacanie to jedna z ostatnich faz produkcji niezbędnych w elektronice płytek. - Złoto zabezpiecza miedziane połączenia przed utlenianiem. To zapewnia im trwałość - tłumaczy Radosław Mioduski.

Zanim zaczęła się budowa linii - pracy dyplomowej, student spędził dziesiątki godzin, studiując podręczniki opisujące technologię złocenia. - Nie jestem chemikiem, wszystkiego musiałem się nauczyć - tłumaczy. W końcu uznał, że wie już tyle, że może wziąć się za budowę.

- Oto efekt - pokazuje z dumą swoje dzieło. Jesteśmy w hali produkcyjnej firmy Techno-Service. Patrzymy na pracującą, skonstruowaną przez Mioduskiego linię do złocenia płytek. Kosze załadowane płytkami automatycznie zanurzają się w kolejnych wannach z odczynnikami chemicznymi. Czas zanurzenia płytek w każdej z wanien wymierzony jest co do sekundy.

Wcześniej, zanim linia ruszyła, proces złocenia płytek przebiegał znacznie wolniej. - Pracownicy, wpatrując się w odmierzające czas stopery, musieli ręcznie zanurzać płytki w wannach z roztworami. Teraz człowiek potrzebny jest praktycznie tylko do tego, by zapakować płytki do kosza. A to oznacza dużą oszczędność dla firmy - opowiada Mioduski.

Podczas budowy pierwszego urządzenia zdarzało się, że pracował kilkanaście godzin na dobę. - Miałem sporo pracy już z samą konstrukcją, jednak najważniejsze było zaprogramowanie działania tego urządzenia - mówi.

- Z pomocą dotykowego wyświetlacza, paroma ruchami palca można obsługiwać całą linię - prezentuje młody przedsiębiorca. - Ale tak naprawdę nie trzeba tu nawet być, bo pracę linii można kontrolować, leżąc na plaży na Hawajach, łącząc się z nią przez internet - dodaje.

Kierunek - Zachód

Radosław Mioduski początkowo myślał, że ambitny pomysł na pracę dyplomową okaże się tylko jednorazową, inżynierską przygodą na koniec studiów. Podczas pracy nad projektem poczuł jednak, że trafił w potrzeby rynku.

- Unijne przepisy, które wejdą w Polsce w życie w 2006 r., wymuszą eliminację ołowiu z wszelkich procesów technologicznych. Wiele firm będzie musiało wymieniać lub przebudowywać swoje linie produkcyjne. Poza tym zorientowałem się, że potrafimy wiele rzeczy zrobić znacznie taniej niż firmy działające za naszą zachodnią granicą - mówi młody biznesmen.

W ten sposób pomysł na dyplom szybko rozwinął się w pomysł na biznes. Firma Kedar - anagram imienia Radek - została zarejestrowana pod koniec 2004 r. jako jednoosobowa działalność gospodarcza.

Biznesmen nie narzeka na brak pracy. - Cały czas mam co robić. Pracuję nad montażem i oprogramowaniem już trzeciej linii - opowiada.

Równolegle stara się o dalsze zlecenia. Duże nadzieje na rozwój Kedar wiąże z rynkiem w Europie Zachodniej. - Mogę zaoferować takie same usługi nawet dwa razy taniej niż firmy działające w Niemczech. Prowadzę już wstępne rozmowy na temat modernizacji linii produkcyjnej w jednym ze wschodnich landów. Mam nadzieję, że skończą się sukcesem - mówi.

Mioduski nie chce w przyszłości ograniczać się tylko do branży elektronicznej. Przyznaje, że tak samo jak linią do złocenia płytek może zająć się linią np. do produkcji żywności.

- W przemyśle spożywczym konieczne jest posiadanie sporej wiedzy z dziedziny norm jakości. Ja się jednak siedzenia nad książkami nie boję - dodaje z uśmiechem.

Kiedy dochody firmy będą pewne, w Kedarze pojawią się stali pracownicy. - Dla mnie będzie to oznaczało spore zmiany: mniej czasu będę poświęcał na konstrukcję i pisanie programów, a więcej na zarządzanie i marketing - prognozuje Radosław Mioduski. - Jestem pewien, że w rozwoju tych umiejętności pomogłyby mi studia MBA. Dlatego planuję wkrótce się na nie zapisać.

Jak założyć taką firmę

 

 

Ile pieniędzy potrzebował na początek? - Naprawdę niewiele. W przypadku mojej firmy, szczególnie na starcie, największym kapitałem była wiedza - mówi Mioduski. Żartuje, że dwie najważniejsze rzeczy w firmie to on sam i jego laptop.

Nie na wszystkim warto jednak oszczędzać. - Często wielu osobom wydaje się, że zamiast wykorzystać np. sterownik renomowanej firmy za 10 tys. zł, lepiej zbudować taki układ samemu za 2 tys. zł - opowiada. - Jednak takich samoróbek lepiej unikać. Jeśli coś się w takim "wynalazku" popsuje i nie znajdzie się szybkiego zamiennika, cała linia stanie nie wiadomo na jak długo. Dlatego lepiej opierać swoje urządzenia na pewnych podzespołach - tłumaczy właściciel Kedara.

Na razie stara się trzymać koszty w rozsądnych granicach. - 800 zł co miesiąc idzie na ZUS, przynajmniej drugie tyle na benzynę i telefony, kilkaset złotych kosztuje mnie też wynajem powierzchni w hali, gdzie montuje linie - wylicza. Ile zostaje na życie? - To zależy od miesiąca, ale nie mam na co narzekać - dodaje.

Póki co, nie zdecydował się na zatrudnienie pracowników. - Mam stałych współpracowników, którzy prowadzą własne firmy i wykonują dla mnie różne zlecenia (np. spawacze). Zatrudnię kogoś na stałe, gdy będę pewien, że Kedar jest na stabilnej ścieżce rozwoju - prognozuje.

Finansowanie produkcji. Linie budowane dotychczas przez firmę Kedar warte były kilkaset tysięcy złotych. - Oczywiście nie było mnie stać na kredytowanie całej budowy - mówi właściciel firmy Kedar. - Dlatego zawsze uzgadniałem ze zleceniodawcami, że będziemy rozliczać się na podstawie faktur za podzespoły już podczas budowy.

W miarę rozwoju firmy sytuacja z płatnościami staje się coraz lepsza. - U niektórych dostawców jestem już stałym klientem, dzięki temu mogę wynegocjować znacznie dłuższe terminy zapłaty - dodaje.

Reklama

- Na razie stawiam głównie na rozwój strony internetowej www.kedar.pl oraz udział w dużych, międzynarodowych imprezach targowych różnych branż przemysłu. Na własne stoisko mnie jeszcze nie stać, ale chodzę i rozdaję ulotki - mówi Radosław Mioduski.

Mikołaj Chrzan, Gdańsk

 

--------------------------------------------------------------------------------

Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl - www.gazeta.pl © Agora SA

Licencja Creative Commons
O ile nie jest to stwierdzone inaczej wszystkie materiały na tej stronie są dostępne na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa - Na tych samych warunkach 3.0 Polska Pewne prawa zastrzeżone na rzecz Fundacji Edukacji i Rozwoju Przedsiębiorczości.
X